(…) Po wojnie światowej nadeszły rodzinne wojny domowe.
W lecie 1945 w czterech strefach okupacyjnych żyło około 75 mln ludzi. Mobilizacje, przesiedlenia, deportacje, wykorzenienie, utrata domów, ziem, ewakuacje, powroty.
Z jednej strony powaga, desperacja, bieda, nieprzewidywalność, z drugiej taniec, zabawa, flirt, miłość.
O damsko-męskich relacjach, kobietach prowadzących tramwaje, obsługujących dźwigi, koparki, wycinających gwinty, walcujących blachę, mocujących rynny, przywracających do działania obwody elektryczne.
O grabieżach „kto nie marzł, ten kradł”, gwałtach, morderstwach, zabójstwach, kryminalnej energii i żądzy przemocy.
O czarnym rynku – „większość Niemców poznała głód dopiero po wojnie” i serwowaniu zamiast jedzenia „rad na temat gospodarowania w kuchni”.
O postrzeganiu rodziców jako przegranych i bezmiernym rozczarowaniu młodych, a także sztuce, kulturze, erotyce i dewizie „aby wspierać otwartość, musimy działać skrycie” i znaku rozpoznawczym całej epoki – stoliku w kształcie nerki.
W tym wszystkim uderzające i podkreślone grubą kreską jest unikanie tylko jednego tematu – wymordowania europejskich Żydów… Jak pisał Hans Habe – „życie idzie dalej, ponieważ sumienie zamilkło”.