(…) Jak łatwo dłoń zaciska się w pięść.
Majstersztyk. Trochę wstyd, że dopiero teraz przeczytałam, ale że warto chyba nie potrzeba przekonywać.
Testamenty są odpowiedzią na pytanie – jak upadł Gilead?
Posłuszeństwo, uległość, potulność z jednej strony, odwaga, determinacja, siła z drugiej.
O tym, że historia się nie powtarza, ale się rymuje, żeby nadal przypominać sobie o błędach przeszłości, aby ich nie powtórzyć i o tym, że lęk zawsze ochoczo zajmuje puste miejsca, podobnie jak ciekawość.
Przypomnienie, że w pewnych okolicznościach uśmiechanie się to spory wysiłek, a lęk ma kwaśną woń i jest destrukcyjny.
Ciotki, zbiornik wdzięczności, podręczne, poprawy, cnoty, porwania, modlitwy i przykładowe wskazania, że do aresztowania wystarczył dyplom z prawa i macica: zabójcza kombinacja.
Zapamiętywalne hasła, że kto nie patrzy, ten nie widzi i im mniej się powie, tym szybciej się zagoi.
Bardzo ważna lektura. Szczególnie dziś. Bo cytując autorkę – nie wierzysz, że niebo się wali, dopóki jego kawałęk nie zleci ci na głowę. Bardzo polecam.