(…) Pana to już wyleczą – tylko cztery deski i piasek…
Wśród reportaży, które szczególnie zapadły mi w pamięć:
- o pustakach pomieszanych z azbestowym szlamem, fabryce, która więcej szkód zrobiła w gminie niż Niemcy „we wojnę”, o walce z międzybłoniakiem, i słowach lekarza, że Pana to już wyleczą – tylko cztery deski i piasek…
- o Bonie – programie w którym skazane z Zakładu Karnego w Lublińcu przez 6 dni w tygodniu pracują jako wolontariuszki w Domu Pomocy Społecznej, opiekując się najciężej upośledzonymi, zapomnianymi przez rodziców dziećmi.
- o ośrodku „Koszyk” – dla kobiet uciekających błyskawicznie z domu z dziećmi pod ręką, katowanych przez mężów, bezdomnych, skrajnie niezaradnych. Przykład Doroty, która uciekła i ukryła się pod krzakami, a mąż wyjął z łóżeczka niemowlaka i posadził na lodzie – będzie tu siedział na tym mrozie, dopóki, kurwo, nie wyjdziesz” – gdy wyszła, pobił ją tak, że trafiła na intensywną terapię.
- o ośrodkach i leczeniu narkomanów, chorych na AIDS, nosicieli wirusa HIV, ludzi z traumami wyniesionymi z domu, o tym, że jak mawiał Marek – narkomanię trzeba wybijać z dupy gumowym młotkiem.
- o poruszającym liście do chrześniaczki pod tytułem „Planeta Auschwitz” – rozmiarze tragedii i bestialstwa, szeptach w polskich domach.
- o poruszającej 60-letniej pielgrzymce, poszukiwaniu brata, rozdzieleniu podczas wojny, determinacji, sile i niezłomności jaką bohaterce dał obóz, potrzebie spokoju, śladach, wierze, że „skoro mogło się zdarzyć, że w komorze zabrakło gazu i kilkudziesięciu więźniów przeżyło, to mogło się zdarzyć i tak, że Johann po wojnie był cały i zdrów.
- wreszcie o tym jak pachnie zbrodnia po 60 latach? O pepegach, wiatrówkach, pantoflach, nacieranych natłustką czyli – pracy konserwatorów w muzeum Auschwitz. Pracy by zachować i pozwolić temu co pozostało przetrwać dłużej…. O zapachu starości i cierpienia, zastygniętym krzyku ludzi, zapachu męczarni.
Bardzo mocne i ważne – polecam.