(…) miłość to zbyt często pretekst, by zostać. Zbyt rzadko powód by odejść
Plaża, kojąca obecność mew, cisza, szelest piór. Ryk fal, porywisty wiatr, błękit oceanu, marzenia, spokój – połyskliwa, nieosiągalna nagroda.
Życie w samotności, życie w strachu.
Ależ to była lekka i przyjemna lektura. To znaczy pełna przemocy, okrucieństwa, ucieczek, porzuceń, rozczarowań i bólu, ale na wierzchu jednak więcej było magii odkrywania, zabawy, doceniania chwili, pasji, energii i witalności.
Nawet nie zorientowałam się, kiedy minęło kilka godzin jazdy pociągiem. Swobodnie przenosisz się na mokradła Karoliny Północnej, wsiadasz do łódki Kyi, ruszasz z rytmem natury, tam gdzie śpiewają raki.