(…) wczoraj to już historia, jutro to tajemnica, dzisiaj to dar losu
Pierwsza część o dzieciństwie w Wietnamie wbija w leżak. Ciężko się zmierzyć ze skalą przemocy, wyzysku, zmuszania, ograniczania. Obraz samotności, porzucenia, biedy, bólu, strachu, doświadczeń ucieczek, schronów i niepewności jutra.
Ale to książka przede wszystkim o sile, determinacji, odwadze i pewności – jak nie ja, to kto? Czapki z głów za całą ścieżkę, jaka doprowadziła Nama z Wietnamu do Polski, w tych najmniej ciekawych czasach i mimo przeszkód (na każdym kroku) pozwoliła mu przetrwać.
Książkę czyta się szybciej niż przeciąg. Wszystko zdaje się być pod górę – system, ludzie, okoliczności, zbieżności – a jemu i tak udaje się przeć do przodu, robić swoje i najtrudniejsze doświadczenia przekuć w siłę.
Ze zdumienia otworzyłam szeroko oczy, gdy w książce zaczęły pojawiać się znane mi z różnych, osobistych/zawodowych okazji takie osoby, jak Krystyna Starczewska, Jacek Santorski, Wojciech Eichelberger, Agnieszka Holland. Świat jest mały jak chusteczka do nosa, ale takiego przecięcia się losów się nie spodziewałam.
Choć wiele decyzji i zwrotów Nama nieszczególnie mnie zachwyciło, ale obraz całości jest naprawdę szalenie inspirujący. Odkładasz książkę i robiąc wdech, wydech czujesz, że Małpi Król mityczna postać, która przeciwstawia się ustalonym normom i działa wbrew zastanemu porządkowi staje Ci się bliski.